
Moja droga od medali do trenerki – nauka pływania z pasją
Początki – pierwsze zanurzenie i mały basen
Pierwszy raz zaczęłam naukę pływania w wieku 7 lat. To nie była miłość od pierwszego „plusku”. Przez 1,5 roku trenowałam na małym basenie, gdzie nauczyłam się wszystkich stylów pływackich. Byłam szczęśliwa w tym miejscu, ale pewnego dnia trener z kieleckiego klubu pływackiego „Arka” zauważył mnie i zadał pytanie, które zmieniło moje życie: „Co ta dziewczynka jeszcze robi na małym basenie? Jutro ma przyjść na zajęcia klubowe na duży basen!”.
Byłam bardzo strachliwym dzieckiem, więc zamiast cieszyć się z nowej możliwości, uciekłam… do babci. Chciałam się tam ukryć, by tata nie zabrał mnie na ten wielki, przerażający basen. Oczywiście tata mnie znalazł. Cała w spazmach wróciłam do domu i z duszą na ramieniu pojechałam na pierwszy trening. To było jedno z najgorszych uczuć w moim dzieciństwie. Ale wiecie co? Jestem mu za to ogromnie wdzięczna. Już po pierwszych zajęciach zakochałam się w pływaniu i od tamtej pory trenowałam codziennie.
Pierwsze zawody – lekcja, której nigdy nie zapomnę
Pierwsze zawody to historia, którą pamiętam do dziś – i która do dziś wywołuje u mnie mieszankę emocji: wstydu, złości i smutku. Miałam płynąć 200 metrów stylem grzbietowym, co już samo w sobie nie było moim ulubionym dystansem. W głębi duszy trochę mnie to cieszyło – do momentu, gdy odkryłam, że… nie mam kostiumu!
Te zawody odbywały się 180 kilometrów od domu. Wstałyśmy z mamą bardzo wcześnie, by zdążyć na zbiórkę, i w pośpiechu pakowałyśmy rzeczy. Mama zawsze pomagała mi w przygotowaniach, bo byłam jeszcze mała i wiele obowiązków spoczywało na niej. Tym razem coś poszło nie tak. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, wyjęłam torbę i zaczęłam się rozpakowywać w szatni. Wtedy to odkryłam – nie ma kostiumu! Na początku myślałam, że może wypadł w samochodzie, potem zaczęłam przetrząsać torbę kilka razy, a gdy niczego nie znalazłam, poczułam, jak do oczu napływają mi łzy.
Byłam przerażona i zawstydzona. W końcu zebrałam się na odwagę, żeby powiedzieć o tym trenerowi. Trener… nie był zachwycony. Pamiętam, jak zareagował – zmarszczone brwi, wyraz niedowierzania i zniecierpliwienia na twarzy. „Jak można zapomnieć najważniejszej rzeczy na zawody?!” – powtarzał. Dodał też, że takie sytuacje nie mają prawa się zdarzać.
Mimo prób znalezienia jakiegokolwiek rozwiązania, w tym pytania innych zawodniczek, czy nie mają zapasowego kostiumu, nie udało się. Wszyscy mieli tylko to, co potrzebne dla siebie. Ostatecznie… nie wystartowałam. Siedziałam na trybunach i patrzyłam, jak inne dziewczyny płyną, a ja zostałam z ogromnym poczuciem porażki.
Ta sytuacja była dla mnie bolesną, ale ważną lekcją. Zrozumiałam, że od tamtej pory muszę sama dbać o swoje rzeczy i przygotowania. Nigdy więcej nie chciałam czuć się tak, jak wtedy – zawstydzona, bezradna i pełna żalu do samej siebie, a trochę też do mamy. Od tego dnia zaczęłam zawsze samodzielnie pakować swoją torbę na treningi i zawody. I wiecie co? Nigdy więcej nie zapomniałam kostiumu.
Z perspektywy czasu wiem, że to wydarzenie nauczyło mnie odpowiedzialności. Było to jedno z pierwszych doświadczeń w mojej sportowej karierze, które pokazało mi, że nawet takie drobiazgi, jak pakowanie torby, mogą mieć ogromne znaczenie. Dzięki temu w kolejnych latach byłam nie tylko lepiej przygotowana, ale i bardziej świadoma swoich obowiązków – zarówno w sporcie, jak i w życiu.

Triathlon – nowe wyzwania i sukcesy
W wieku 14-15 lat moja przygoda z pływaniem, która wcześniej była moją wielką pasją i źródłem radości, nagle stanęła w miejscu. Wyniki przestały się poprawiać, a to, co kiedyś wydawało się naturalne i oczywiste – moja przewaga nad innymi – zaczęło się rozpływać. Koleżanki, które do tej pory zostawały za mną daleko w tyle, zaczęły mnie wyprzedzać. Z każdym kolejnym treningiem czułam narastającą frustrację. Czasem wracałam z basenu z pytaniem w głowie: „Dlaczego? Co robię źle?”.
To był trudny okres. Pływanie, które wcześniej było moją ucieczką, moją pasją, stało się źródłem rozczarowania. Myślałam nawet o tym, żeby zupełnie zrezygnować. Właśnie wtedy, jakby zupełnym przypadkiem, pojawił się w moim życiu ktoś, kto wywrócił wszystko do góry nogami – trener triathlonu. Zwrócił na mnie uwagę podczas jednego z treningów i zaproponował, żebym spróbowała zmienić dyscyplinę. „Masz predyspozycje do triathlonu” – powiedział. Na początku zareagowałam niepewnie. Triathlon? To przecież coś zupełnie innego. Do tej pory znałam tylko wodę, a teraz miałam nauczyć się jeździć na rowerze i biegać?
Największy strach wzbudzała we mnie jazda na rowerze. Nie chodziło tylko o brak doświadczenia – bałam się samej maszyny, zapięć w butach kolarskich, prędkości i upadków. Ale mimo lęku, coś mnie pchało do tego, żeby spróbować. Czułam, że to może być moja szansa na nowy początek.

Pierwsze kroki w triathlonie i pierwsze upadki
Mój pierwszy trening kolarski pamiętam jak dziś. Byłam pełna nadziei, ale i przerażenia. Wszyscy mówili, że początki zawsze są trudne, ale ja nawet nie podejrzewałam, jak bardzo. Trener zapiął mnie w buty kolarskie, tłumacząc, że to podstawa w jeździe wyczynowej. I wtedy się zaczęło. Każde skrzyżowanie, każdy zakręt kończyły się dla mnie tak samo – upadkiem. Za każdym razem, gdy przewracałam się na ziemię, trener podbiegał, podnosił mnie i mówił: „Dasz radę. Zobaczysz, niedługo będziesz jeździć jak zawodowiec”.
Było to frustrujące i bolesne, ale jego wiara w moje możliwości sprawiała, że za każdym razem wsiadałam z powrotem na rower. Z czasem zaczęłam opanowywać technikę. Każdy kolejny trening był krokiem naprzód. Powoli zaczęłam czuć się coraz pewniej, a moja determinacja rosła.

Pierwsze sukcesy – srebrny medal w duathlonie i brązowy w triathlonie
W ciagu całej mojej kariery sportowej było wiele zawodów, które zapadły mi w pamięci, ale te zawody zapadły mi najbardziej. Praca, pot i ciężkie treningi zaczęły przynosić efekty. Mistrzostwa Polski w Głogowie w duathlonie były dla mnie niezapomniane. Po części kolarskiej zajmowałam drugie miejsce. W głowie pojawiła się tylko jedna myśl: „Nie oddam tej pozycji. Za żadną cenę!”.
Pamiętam ten bieg jak przez mgłę. Nogi paliły mnie z wysiłku, a każdy krok wydawał się coraz trudniejszy. Biegłam tak szybko, że bałam się, że moje nogi nie nadążą za tym, co dyktował umysł. Serce waliło jak oszalałe, ale nie mogłam przestać.Wtedy na zegarku pokazało się najwyzsze tetno jakie kiedykolwiek osiągnęłam, było to 204!!! Gdy wbiegłam na metę i usłyszałam, że zdobyłam srebrny medal, łzy szczęścia napłynęły mi do oczu. To był pierwszy raz, kiedy poczułam, że mogę osiągnąć wszystko, jeśli tylko dam z siebie wszystko.
Drugim niezapomnianym momentem był brązowy medal w triathlonie. Te zawody były jednym z największych wyzwań w moim życiu. Temperatura sięgała 40 stopni, a trasa biegowa prowadziła przez piasek, który dosłownie parzył stopy. W takich warunkach liczyła się nie tylko kondycja, ale też mentalna wytrwałość.
Podczas biegu czułam, jak moje ciało walczy z każdą kolejną minutą. Pot lał się strumieniami, a moje nogi były coraz cięższe. Ale wiedziałam, że muszę to dokończyć. Kiedy wbiegłam na metę i zobaczyłam tablicę z moim nazwiskiem na trzecim miejscu, poczułam, że wszystkie trudności, wszystkie upadki i wszystkie bolesne treningi były tego warte. Do dziś mój trener wspomina ten bieg i opowiada o nim najmłodszym zawodnikom, pokazując, jak wielka siła drzemie w determinacji i woli walki.
Lekcje z triathlonu
Triathlon nauczył mnie wytrwałości w radzeniu sobie z różnorodnymi wyzwaniami. Każda dyscyplina w triathlonie to osobna sztuka, wymagająca innych umiejętności i podejścia. Musiałam nauczyć się elastyczności, pokonywania strachu i zrozumienia, że każda porażka to tylko krok w stronę sukcesu.
Dziś, gdy wracam myślami do tamtych chwil, czuję wdzięczność. Moje upadki na rowerze, bieg w piekącym upale i każda kropla potu na treningach ukształtowały mnie jako zawodniczkę i jako człowieka. To właśnie te doświadczenia sprawiły, że dziś jestem silniejsza, bardziej zdeterminowana i pełna pasji do tego, co robię.
Triathlon dał mi nie tylko medale, zdobyłam łącznie 11 medali Mistrzostw Polski w triathlonie, duathlonie i pływaniu, ale przede wszystkim nauczył mnie, jak wytrwale dążyć do swoich celów – zarówno w sporcie, jak i w życiu.

Kontuzja kolana i powrót do pływania
Niestety, po kilku latach trenowania kontuzja kolana wyeliminowała mnie z triathlonu. Musiałam zrezygnować z dalszej rywalizacji, ale nie chciałam całkowicie porzucić sportu. Na studiach wróciłam do pływania, które było dla mnie jak powrót do domu. Trenowałam w AZS AWF Warszawa, pływając obok najlepszych zawodników w Polsce i ucząc się od wybitnych trenerów, w tym tych, którzy pracowali ze Złotą Medalistką Olimpijską Otylią Jędrzejczak.
To właśnie w trakcie studiów zrozumiałam, że moja przyszłość związana będzie z pływaniem, ale w inny sposób. Zrobiłam kurs trenera pływania i poczułam, że to jest moja droga. Chciałam przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie innym, pomagając im osiągać swoje cele w wodzie.

Studia, praca i nowe wyzwania
Po sukcesach w triathlonie wróciłam do swojej pierwszej miłości – pływania. Rozpoczęłam studia doktoranckie, podczas których badałam budowę somatyczną pływaków i analizowałam, jakie cechy fizyczne są kluczowe w osiąganiu wyników sportowych. Jednocześnie zaczęłam pracować jako trenerka pływania w szkole. To był niezwykle intensywny czas – łączyłam studia, pracę zawodową i życie osobiste.
Praca jako trenerka pływania dała mi ogromną satysfakcję. Widzieć, jak moi podopieczni przełamują swoje bariery i osiągają swoje cele, było czymś, co motywowało mnie każdego dnia. Wiedziałam, że nauczanie pływania to coś, czym chcę się zajmować przez resztę życia.

Szkoła pływania 4health i „Mistrzowski Kraul”
Wraz z mężem postanowiliśmy pójść o krok dalej i założyć własną Szkołę Pływania 4health. Naszym celem było stworzenie miejsca, gdzie zarówno dzieci, jak i dorośli mogliby uczyć się pływania w przyjaznej, wspierającej atmosferze. Chcieliśmy, żeby nasza szkoła była nie tylko miejscem nauki, ale też przestrzenią, w której ludzie pokonują swoje lęki, budują pewność siebie i odkrywają piękno pływania. Zaczeliśmy organizować również obozy letnie i zimowe dla dzieci i młodzieży, które cieszą się ogromnym powodzeniem już 12 lat.

Moje doświadczenie i pasja zostały docenione także w mediach. Miałam okazję wystąpić w programie „Pytanie na śniadanie”, gdzie dzieliłam się swoją wiedzą. To była dla mnie ogromna radość i dowód na to, że to, co robię, inspiruje innych.

Z czasem jednak poczułam, że chcę dotrzeć do jeszcze większej liczby osób. Wiedziałam, że są ludzie w całej Polsce, którzy marzą o tym, żeby nauczyć się kraula, ale nie mają możliwości uczestniczyć w lekcjach stacjonarnych. Tak narodził się pomysł stworzenia kursu online – „Mistrzowski Kraul”.
„Mistrzowski Kraul” to coś więcej niż zwykły kurs – to kompleksowy program, który krok po kroku prowadzi uczestników przez technikę kraula, od podstaw aż do zaawansowanych ćwiczeń. Dzięki temu mogę pomagać ludziom z całej Polski oraz nawet na całym świecie – niezależnie od tego, gdzie się znajdują. Moje kursy kupują osoby mieszkające w Stanach Zjednoczonych, Australii, Wielkiej Brytanii, Norwegii i wiele innych miejsc na świeci. Każdy może nauczyć się pływać kraulem w swoim tempie, bez presji, a jednocześnie z moim wsparciem.

Moja misja
Dziś wiem, że każda część mojej drogi – od basenu w dzieciństwie, przez triathlon i sukcesy sportowe, aż po studia i pracę trenerską – była potrzebna, bym mogła być w miejscu, w którym jestem teraz. Woda nauczyła mnie wytrwałości, pokory i tego, że warto marzyć odważnie.
Moją misją jest dzielenie się tą pasją i wiedzą z innymi. Niezależnie od tego, czy uczę kogoś na basenie, czy przez kurs online, czerpię ogromną satysfakcję z tego, że mogę pomagać ludziom pokonywać ich bariery, rozwijać pewność siebie i czerpać radość z pływania. Jeśli marzysz o tym, żeby nauczyć się pływać kraulem lub poprawić swoją technikę, zapraszam Cię do mojego kursu „Mistrzowski Kraul”. Razem odkryjemy, jak woda może zmienić Twoje życie.
A może wolisz bardziej bezpośrednią formę nauki? Zapraszam Cię na zajęcia z pływania w mojej szkole 4health! Bez względu na to, czy stawiasz pierwsze kroki w wodzie, czy chcesz doskonalić swoje umiejętności, znajdziesz u nas wsparcie i motywację, by osiągać swoje pływackie cele.
Do zobaczenia na basenie! 🌊
